Zanurz się w świecie piękna: Najpiękniejsze cytaty i sentencje

Szukasz cytatów o pięknie, które poruszą Twoje serce i zainspirują do refleksji? Wspaniale trafiłeś! Na tej stronie znajdziesz kolekcję wyjątkowych słów, które ukażą Ci piękno w każdym jego wymiarze – od natury, przez sztukę, po relacje międzyludzkie. Przygotowaliśmy dla Ciebie zbiór inspirujących sentencji i aforyzmów, które skłonią Cię do zastanowienia się nad tym, co dla Ciebie znaczy piękno.

Wśród tych pięknych słów o pięknie każdy znajdzie coś dla siebie. Niezależnie od tego, czy szukasz cytatu, który udekoruje Twoją stronę internetową, czy też chcesz podzielić się wyjątkowymi słowami z bliską osobą, nasza kolekcja na pewno Cię nie zawiedzie. Te inspirujące słowa o pięknie to prawdziwe skarby, które warto docenić i zapamiętać.

Zastanawiałeś się kiedyś, co tak naprawdę kryje się za pojęciem piękna? Czy to tylko kwestia gustu, czy może coś więcej? Aforyzmy i cytaty zebrane na tej stronie pozwolą Ci na własną interpretację tego pojęcia. To, co dla jednego jest piękne, dla drugiego może wydawać się zwyczajne. Ale właśnie ta różnorodność postrzegania świata czyni go tak fascynującym! Odnajdź w naszej kolekcji złote myśli o pięknie, które odzwierciedlają Twoje własne postrzeganie piękna.

Cytaty o pięknie to nie tylko piękne słowa, to również źródło mądrości i inspiracji. Wielu klasyków literatury, poetów i myślicieli poświęciło wiele uwagi temu tematowi, starając się uchwycić jego esencję. Dlatego właśnie zebraliśmy dla Ciebie te wyjątkowe słowa, abyś mógł czerpać z nich radość i inspirację każdego dnia. Zauważ, jak piękno wpływa na Twoje życie, i podziel się tą inspiracją z innymi!

Zapraszamy do lektury! Odkryj inspirujące słowa o pięknie, które czekają na Ciebie. 🙂 Kliknij, aby zobaczyć pełną kolekcję! 👇



Znalezionych cytatów o pięknie: 273

U Polaków lubię jedno - ich język. Kiedy inteligentni ludzie mówią po polsku, wpadam w ekstazę. Jego brzmienie wywołuje we mnie dziwne obrazy, w których tle zawsze jest murawa z pięknej kolczastej trawy i buszujące w niej szerszenie i węże. Pamiętam, jak dawno temu Stanley brał mnie w odwiedziny do swoich krewnych; zmuszał mnie do zabierania ze sobą zwoju nut, ponieważ chciał pochwalić się mną przed bogatymi krewniakami. Pamiętam tę atmosferę doskonale, ponieważ w towarzystwie owych nadmiernie uprzejmych, złotoustych, pretensjonalnych i do głębi fałszywych Polaków zawsze czułem się fatalnie nieswojo. Ale kiedy rozmawiali ze sobą, czasami po francusku, czasami po polsku, rozsiadałem się wygodnie i obserwowałem ich zafascynowany. Robili dziwne polskie miny, zupełnie niepodobne do tych, jakie pojawiają się na twarzach naszych krewnych, będących w gruncie rzeczy głupimi barbarzyńcami. Owi Polacy przypominali stojące pionowo węże z kołnierzykami z szerszeni. Nigdy nie rozumiałem, o czym mówią, ale odnosiłem wrażenie, jakby mordowali kogoś w elegancki sposób. Wszyscy zaopatrzeni byli w szable i miecze; trzymali je w zębach lub wymachiwali wściekle podczas piorunującego natarcia. Nigdy nie zbaczali z drogi, nie oszczędzali kobiet i dzieci, nadziewając je na długie piki przybrane w czerwonokrwiste proporce. Wszystko to odbywało się oczywiście w salonie nad filiżanką mocnej herbaty; mężczyźni mieli na rękach rękawiczki w kolorze masła, kobietom zwisały z szyj te głupie lorniony. Kobiety były zawsze oszałamiająco piękne, w typie jasnowłosych hurysek, sprokurowanych przed wiekami podczas wypraw krzyżowych. Długie wielobarwne słowa wypływały z sykiem spomiędzy ich małych zmysłowych ust o wargach miękkich jak kwiaty pelargonii. Owe wściekłe rycerskie wypady ze żmijami i płatkami róży składały się na upajającą muzykę, przypominającą rzępolenie na cytrze o stalowych strunach, rejestrującą również dość niezwykłe dźwięki, takie jak łkanie i odgłos spadających strumieni wody.

Proust oczywiście ma rację, że każda rozmowa jest trochę pustoszeniem siebie. Ale skąd bierze się to uczucie? Może trochę z niewydolności mowy. Kiedy myślimy, wiemy, o co nam chodzi, kiedy mówimy, kiedy już powiemy, zostajemy trochę rozczarowani. Jak to, więc tylko o to chodziło? Więc tylko tyle, te nasze skarby osiągnięte, kiedy ukażą się jako parę zdań, właściwie je wyczerpujących, wcale nie przedstawiają się tak bogato. Ale to wina mowy, a może i - po części - przyczyna tkwi także w tym, że rzeczywiście, co przeczute, wydawało nam się większe i piękniejsze niż sformułowane. A co do mowy, przecież dopiero po największych wysiłkach i trudach zaledwie parę książek na świecie oddaje jako tako to, o co chodziło autorowi, a w jego mniemaniu zapewne także niedostatecznie, cóż tu wymagać od zdań kleconych na poczekaniu, byle jakich i przypadkowych, żeby nas dostateczne wyrażały. Potem kiedy się wypowiemy, kiedy się podzielimy, jesteśmy trochę jak czajnik z wrzątkiem, z którego zdjeto pokrywkę, ciśnienie spada. Dotychczas mile się nosiło poczucie własnego sekretu, wyłącznie osobistego. Dzielimy się nim trochę przez to, że pragniemy zaskoczyć, zadziwić słuchacza sobą samym. I zostajemy rozczarowani, bo po wypowiedzeniu się zaznacza się w nas odpływ. Przez to może nawet rozmowa pustosząca, obniżająca wewnętrzne ciśnienie jest pobudką. Bo chcąc się znowu napełnić, przystępujemy od początku do pracy wewnętrznej".