Cytaty o śmierci – Znajdź inspirację w słowach o przemijaniu

Szukasz cytatów o śmierci, które poruszą Twoje serce i skłonią do refleksji? Właśnie trafiłeś w idealne miejsce! Zgromadziliśmy dla Ciebie kolekcję pięknych i inspirujących sentencji, aforyzmów i złotych myśli na temat śmierci, które pomogą Ci zrozumieć ten trudny, ale naturalny aspekt życia. ❤️

Czy wiesz, że cytaty o śmierci mogą być nie tylko źródłem smutku, ale również inspiracją i pociechą? Klasycy literatury, poeci i myśliciele na przestrzeni wieków wyrażali swoje przemyślenia o przemijaniu, tworząc słowa, które rezonują z nami do dziś. Niektóre z nich są pełne melancholii, inne – nadziei, a jeszcze inne – zaskakującej mądrości. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Te wyjątkowe słowa o śmierci mogą pomóc Ci przepracować żałobę, lepiej zrozumieć kruchość życia lub po prostu docenić każdą chwilę. Inspirujące sentencje o śmierci mogą być również pięknym prezentem dla bliskiej osoby, która przeżywa trudny czas. Zastanów się, jakie piękne słowa o śmierci mogą przynieść pociechę i nadzieję.

W naszej kolekcji znajdziesz cytaty o śmierci, które są zarówno refleksyjne, jak i pełne emocji. Niektóre z nich są krótkie i zwięzłe, inne – bardziej rozbudowane. Wiele z nich to aforyzmy o śmierci, które zwięźle i trafnie ujmują istotę tego zjawiska. Odkryj, jak wiele mądrości kryje się w tych słowach. Z pewnością znajdziesz sentencje, które Cię poruszą i zapadną Ci w pamięć. 😊

Nie czekaj! Zanurz się w świecie cytatów o śmierci i odkryj ich głębokie znaczenie. Przygotuj się na emocjonalną podróż, która może zmienić Twoje spojrzenie na życie i śmierć. Kliknij i przeczytaj! 👇



Znalezionych cytatów o śmierci: 566

Minęło kilka dni, jak piszą powieściopisarze. I tak to jednym zdaniem załatwiają się z kilkoma dniami, których to dni, jakiekolwiek by one były, bezbarwne, puste, bezmiłosne, jeśli to jest w ogóle możliwe, nie można załatwiać jednym zdaniem, jednym pociągnięciem, drobnym ruchem ręki, lekkim wdzięcznym gestem, jakby łapiąc wpół kota z podłogi i sadzając go sobie na kolana. Ja, czyż inaczej czynię? Ale mnie przynajmniej śmieszy takie zdanie: minęło kilka dni. Nie mówiąc o tym, że boli mnie to, ubliża mi straszliwie. Bo to tak wygląda, że, oto minęło kilka dni. Jakby nigdy nic. Jakby batem strzelił. Jakby pestkę wypluł. A ja przez te kilka dni, ech, Gałązko Jabłoni i wy, straszliwe manowce, ja przez te kilka dni ileż razy konałem, umierałem i zmartwychwstawałem, ileż roboty zrobiłem na zrębie, ileż potu ze mnie wyciekło, ileż tysięcy myśli przeszło przez moją głowę smugą światła jasną łagodną lub straszliwą nawałniczą ciemną smugą cienia, pętając mi czoło czarnosiną wstążką lub wprost dziurawiąc, lub trepanując mi klekoczącą czaszkę, ileż razy, mówię, przez te kilka dni umierałem i zmartwychwstawałem, i znowu padałem na pysk, i z- padłych- na- pysk wstawałem, i ulatywałem w dziedziny błękitu, i znów zapadałem w dół głębokości, tonąłem w toni, to znów stałem pięknie na grzbiecie fali jak piana, jak zwycięski śmiech, i znowu w dół, i w górę, i tak dalej, i tak dalej. Minęło kilka dni. I piszę to zdanie, nie lekkim ruchem ręki, drobnym miłym gestem, jakby się łapało wpół kota z podłogi i sadzało go sobie na kolana. Piszę to zdanie, "minęło kilka dni", z bólem wielkim, z rozpaczą, bo nie mam sił, żeby te kilka dni, dokładnie, pięknie i straszliwie, tak jak są tego godne, opisać. Nie ma po prostu sił ten, który to tutaj wyznaje.

Wiele, o wiele już temu lat
Nad brzegiem, gdzie ocean grzmi
Żyła dziewczyna, jak wonny kwiat
Imię jej było Annabell Lee.
Jam w tym dziewczęciu miał cały świat
A sam znów światem byłem jej
Oboje dziećmi byliśmy tam
Nad brzegiem, gdzie ocean grzmi
Lecz jak my się kochali, snadź nie kocha Bóg sam
Ja i moja Annabell Lee
Taką miłością, że z niebieskich bram
Seraf zazdrościł mnie i jej
I to był powód, że ach, dawno już
Nad brzegiem, gdzie ocean grzmi
Wiatr zawiał z chmury i pęd wściekły burz
Uniósł piękną Annabell Lee
Że jej niebieski krewny, anioł stróż
Przyszedł i zabrał ją mi
Aby ją zamknąć w grób na wieki już
Nad brzegiem, gdzie ocean grzmi
Anioł, co w pół tak szczęśliwe wiódł dnie
Zazdrościł szczęścia - mnie i jej
Tak, to był powód (jak każdy to wie)
Nad brzegiem, gdzie ocean grzmi
Że wiatr przeleciał w ciemnej nocy mgle
Porywając, zabijając moją Annabell Lee
Lecz uczuć naszych nie przemogło nic
I wielu starszych ode mnie i jej
Wielu mądrzejszych - kochało snadź mniej
Ani niebieskie duchy jasnych lic
Ani szatan pod morzem, co grzmi
Nie oddalą śmierci falą mej duszy od jej
Mojej pięknej Annabell Lee.
Księżyc błyśnie zza mgły
Wnet obiegną mnie sny
O mojej pięknej Annabell Lee
Gwiazd rozświecą się skry
Z nich mi jasny wzrok lśni
Mojej pięknej Annabell Lee
Co noc czuwam tak tam
Przy jej boku wciąż trwam
Mej błogiej, mej drogiej,
Którą jedną tu znam
Na brzegu, gdzie ocean grzmi
Na jej grobie nad morzem, co grzmi.