- Czyli co dokładnie zrobimy? - zapytałam.
Azazel podrapał się w zamyśleniu po brodzie.
- Ja bym spróbował nabić ich na pale, przebić im serca, obciąć zakute łby, potem poszatkować, ciała spalić, a to, co pozostanie, ułożyć naprzeciwko rezydencji Lucyfera, tuż pod oknami jego sypialni, żeby zaraz po przebudzeniu zobaczył ich parszywe mordy ociekające posoką. Ale to tylko taka luźna propozycja...
Nie można było o nim powiedzieć, że cierpiał na brak inwencji twórczej...