Beleth był niesamowicie przystojny. Nie mogłam oderwać wzroku od jego klatki piersiowej. Zmierzwione włosy, tym razem nieułożone w misternego irokeza, opadały mu na czoło.
- Skup się na tym, co mówię, a nie na tym, jak wyglądam - zagrzmiał, ale już spokojniej.
W jego oczach zobaczyłam błysk rozbawienia.
- Znowu podsłuchujesz moje myśli - mruknęłam zła, że mnie przejrzał.
- Jak jesteś pijana, to w ogóle ich nie pilnujesz - stwierdził już spokojny i usiadł na brzegu łóżka, oddając mi poduszkę.