Opowiem wam najpiękniejszą historię, jaką znam.
Pewien człowiek dostał psa, którego bardzo kochał.
Pies chodził z nim wszędzie,
choć człowiek nie zdołał go nauczyć niczego pożytecznego.
Pies nie aportował, nie wystawiał ptactwa,
nie ścigał się z innymi, nie bronił ani nie stróżował.
Tylko spoglądał na niego tajemniczo.
"To nie jest pies, tylko wilk" - stwierdziła żona tego człowieka.
"On jeden jest mi wierny" - odparł wtedy,
a żona nigdy więcej z nim o tym nie mówiła.
Pewnego dnia człowiek ten zabrał psa do prywatnego samolotu,
a kiedy lecieli nad górami, zawiodły silniki.
Samolot został rozdarty na strzępy o drzewa.
Człowiek leżał zakrwawiony,
z brzuchem rozerwanym przez odłamki metalu.
W zimnym powietrzu para unosiła się z jego wnętrzności,
ale potrafił myśleć tylko o swoim wiernym psie.
Czy przeżył? Czy jest ranny?
Wyobraźcie sobie jego ulgę, gdy pies podszedł nagle
i spojrzał na niego tym samym nieodgadnionym wzrokiem.
Po godzinie pies obwąchał rozerwany brzuch człowieka
i zaczął wyciągać wnętrzności, śledzionę i wątrobę,
i pożerać je, cały czas wpatrując się w twarz człowieka.
"Dzięki Bogu - powiedział ów człowiek.
- Przynajmniej jeden z nas nie będzie głodował