Okultysta runął na kolana.
- Błagam, błagam, potężny, cudowny, uroczy...
- Uroczy? - prychnął Kamael. - Zwariował ze strachu Daimonie.
- Błagam, o wspaniały...
- Zamknij się - warknął Frey.
- Lepiej go posłuchaj. - Rozbawiony Kamael pokazał w uśmiechu garnitur zębów. - To Anioł Zagłady. Abbaddon. Nie ręczę za niego, kiedy się wkurzy.
Mag opluł się wygłaszając jakieś nieartykułowane peany. Kamael podszedł bliżej. Okultysta skul;ił się z jękiem ze strachu.
- Posłuchaj, facet. Zdejmij ten szlafrok, tak jak prosiłem, idź do sklepu i kup ciemne okulary. Bardzo ciemne. Acha, przynieś mi shake'a. Truskawkowego. Daimon, chcesz coś z ziemskiego sklepu?
- Fajki...