Nie wiesz, jak to jest. Zupełnie, jakby tkwił we mnie mały wściekły człowieczek. Czuję, że próbuje się wydostać. Biega dookoła, bo rośnie coraz większy, zaczyna zajmować mi płuca, klatkę piersiową, gardło, a ja go wpycham z powrotem. Nie chcę, żeby wydostawał się na powierzchnię. Nie mogę go wypuścić. [...] Bo go nienawidzę. On nie jest mną, ale we mnie siedzi i nie chce dać mi spokoju.