- Ujdzie jak jest - powiedział Len, po czym złapał za róg i podniósł wóz. Bez większego wysiłku, spokojnie. I trzymał w ten sposób ze dwanaście minut, póki ja, nie mając najmniejszego pojęcia o remoncie wozów, najpierw nałożyłam koło zła stroną, a potem znów zła stroną. Od tamtej chwili żywię głębokie przekonanie że koła mają nie dwie strony, a minimum cztery, a dziurek to w ogóle pięć.