- Czego stoisz jak słup? Szybciej, proś o spodnie - szepnęłam. - Odbiło ci! - syknął Len w odpowiedzi. - Biedak jest w takim stanie, że zdejmie własne. - No to kuj żelazo, póki gorące! Wystarczy tego reklamowania starmińskich szwaczek.
Miecz w moim ręku jest straszną bronią. Przede wszystkim dla mnie.
Za wszystko się płaci, za głupotę też.
Pamiętaj, dziecko, jak piękne by nie były wspomnienia, nie wolno żyć tylko nimi.
Prawdziwi przyjaciele nie potrzebują pożegnań - prychnął smok. - Oni zawsze sssą z tobą, nawet jeśli nie prosssisz.
- Jesteś dorosłą, mądrą kobietą! - patetycznie zaczął Len, wyraźnie na potrzeby Starszych ze wzruszeniem przysłuchujących się jego przemowie. (“Ani jedno, ani drugie, ani trzecie" - pomyślałam).