Z tym małżeństwem to zawracanie głowy. Prawdziwemu mężczyźnie powinna wystarczyć niania.
Zaloty tak się mają do małżeństwa, jak bardzo dowcipny prolog do bardzo nudnej sztuki.
Ze wszystkich domowych środków leczniczych najlepszym jest dobra żona.
Ze wszystkich poważnych rzeczy małżeństwo jest największym błazeństwem.
Złapać męża to sztuka, utrzymać go to praca.
Złośliwa i brzydka żona jest skarbem dla bogobojnego mężczyzny, bo uczy go pokory i nie kusi do grzechu.
Zwycięski rewolucjonista zostaje mężem stanu, pokonany jest tylko zbrodniarzem.
Żona - stworzenie na pozór obłaskawione, dwunożne, wielojęzyczne.
Żona i weksel zawsze wracają.
Żona jest prezentem, którym obdarzono męża, by zrekompensować mu utratę raju.
Żona to zło konieczne, ale niekoniecznie złe.
Żona wydaje więcej niż zarabia mąż, żeby ludzie myśleli, że on zarabia więcej niż ona wydaje.
Żona zna męża, teściowa ich dwoje.
Żona, która nie umie wpływać na męża jest gąską. Żona, która nie chce na niego wpływać jest świętą.
Żona, która zdradziła to duży zimny kotlet, którego nie chce się tknąć, bo ktoś inny trzymał go już w rękach.
Żony trzeba dwa razy słuchać, raz jak woła: chodź jeść, a drugi raz: chodź spać.
Żony wtedy są najlepszymi słuchaczami, gdy ich mąż mówi do innej kobiety.
- I mam patrzeć, jak ty będziesz umawiać się z chłopcami, zakochasz się w którymś i wyjdziesz za mąż?- jego głos stwardniał.- A ja będę umierał po trochu każdego dnia.
Archeolog to wymarzony mąż – im kobieta starsza, tym bardziej się nią interesuje.
Była jednak za duża na złodziejkę, zbyt uczciwa na skrytobójczynię, zbyt inteligentna na żonę i zbyt dumna, by podjąć jedyną powszechnie dostępną damską profesję. Dlatego została wojowniczką.