Zanurz się w świecie cytatów o czasie – mądrość w każdym słowie
, , Czasem śmierć marzenia jest nie mniej smutna niż prawdziwa śmierć.
Ludzie...wpadają w wartki prąd czasu, nie pamiętając już czego szukają. Machając gorączkowo rękami, kręcąc się w kółko... To nie ma sensu
Zeszła ze schodów i ruszyła wprost na wielkie drzewko w centrum holu. Za nim było wyjście.
- Nienawidzę udawanego zainteresowania. Mojego czy jego - bez różnicy. Drobnych prezentów, choćby przemyślanych i ładnych. Zapala mi się czerwone światło po słowach "wyjątkowa" czy "inna". Są prawdziwe, bo nie ma dwóch takich samych osób, więc po jaką cholerę to mówić? Nie mam cierpliwości do okazywanego mi zainteresowania. Kolacyjki, spacery, trzymanie się za ręce. Jak chce być ze mną w takiej czy innej pozycji, to niech mi powie, zamiast przystępować do tańców godowych. Co ja jestem, cietrzew?
Tym razem zaśmiał się Rotar.
- Najgłupszym sposobem na zrobienie na mnie wrażenia jest propozycja kolacji czy innego trwonienia czasu na jakimś neutralnym gruncie. Skoro chcesz mnie poznać, to zobacz, jak spędzam dzień, i pokaż mi swój. Jak będziesz mnie pociągał, kiedy układasz znaczki w klaserze, to znaczy, że to nic innego jak miłość. Ponad przeszkodami, ale zawsze. Umawiałam się z lekarzami, muzykami, urzędnikami. Żaden nie wpadł na genialny pomysł zapytania mnie, co bym chciała robić. Dla każdego łóżko było metą, co jest smutne. Lata studiów tylko po to, by wzrosły szanse na rynku rozpłodowym. Tyle samo można uzyskać w banku spermy.
- Dziwne. Myślałem, że nie masz nikogo, bo ktoś cię uraził czy zranił. Tymczasem ty masz niewielkie wymagania. Właściwie żadnych poza szczerością - zdumiał się Isnar.
Przez następnych trzydzieści lat dojrzewała we mnie świadomość, że tak jak człowieka można kochać na więcej niż jeden sposobów, tak istnieje więcej niż jeden sposób kochania książek. Pokojówka wierzyła w miłość dworską. Fizyczna istota książki była dla niej święta, jej forma nierozdzielna z treścią; kochanek winien jej platoniczne uwielbienie i szlachetne, acz z góry skazane na niepowodzenie wysiłki zachowania po wieczne czasy stanu nieskazitelnej czystości, w jakim książka opuściła księgarnię. Rodzina Fadimanów wierzyła w miłość zmysłową. Dla nas święte były _słowa_ książki - ale służące im papier, tkanina, karton, klej, nici i farba drukarska stanowiły zaledwie naczynie, i wolno było obchodzić się z nimi tak rozpustnie, jak dyktowała żądza lub pragmatyzm, bez obawy popełnienia świętokradztwa. Bezlitosne używanie nie świadczyło o braku szacunku, lecz o zażyłości.
– Co się stało mamo?
– Umieram Forrest...
– Dlaczego umierasz mamo?
– Nadszedł po prostu mój czas. Niczego się nie bój, kochanie. Śmierć jest częścią życia. Taka jest kolej rzeczy. Mnie było w życiu pisane zostać twoją mamą. Zrobiłam, co mogłam.
Nie spodziewała się przeprosin. Nie prosiła o to, żeby czas się cofnął. Chciała tylko wyjaśnienia, które byłoby lepsze od "tak chciał Bóg", co było dorosłą wersją "dlatego".
Jeśli ktoś, kogo kochasz, umiera i to niespodziewanie, nie odczuwasz straty natychmiast. Tracisz tego kogoś kawałek po kawałku przez długi czas - w miarę jak przestaje do niego przychodzić poczta, jak wietrzeje zapach jego perfum na poduszce oraz ubrań w szafie i szufladzie. Stopniowo gromadzisz fragmenty, które odeszły. Właśnie wtedy nadchodzi ten dzień - ten dzień, gdy brakuje ci szczególnie jednej konkretnej cząstki i przytłacza cię uczucie, że ta osoba odeszła na zawsze, a potem nadchodzi inny dzień i odczuwasz szczególny brak czego innego.
Co ja tu robię? Gwiazda Południa zniknęła, kataklista chce wezwać księżyc przed czasem przy mitycznej Wielkiej Barierze! A ty pytasz, co ja tu robię?
Może zapytasz dlaczego się jeszcze nie poddałem? Dlaczego nadal do Ciebie piszę, choć od dłuższego czasu jest to już tylko śmieszne? Najprawdopodobniej z tego samego powodu, dla którego miliony ludzi na całym świecie wciąż na nowo otwierają zawirusowaną pocztę elektroniczną z podejrzanymi tytułami jak I LOVE YOU czy NEW LOVE, choć byli co najmiej tysiąc razy ostrzegani: ponieważ marzą o miłości tak bardzo (czy się do tego przyznają, czy nie), że wolą zaryzykować bezpowrotne zniszczenie plików niż to, że z obawy przed wirusami skasują prawdziwy list miłosny. Wprawdzie żaden taki list nigdy w życiu do nich nie przyjdzie, ale oni i tak nie przestaną żywić nadzieji.
Przyjaźń polega czasem na powstrzymaniu druha w szaleństwie...