We wszechświecie są być może setki miliardów galaktyk, a w każdej galaktyce są setki miliardów gwiazd. Gdybyśmy byli zupełnie sami, było by to idiotyczne marnotrawienie miejsca.
Bóg trochę ludzi rozpieścił, tworząc za dużo naraz. Zbytek wspaniałości utrudnia nam widzenie Boga. Ale dzięki temu on sam może pozostawać w ukryciu.
Był sobie raz rosyjski astronauta i rosyjski neurochirurg. Rozmawiali o chrześcijaństwie. Neurochirurg był wierzący, a astronauta nie. „Wiele razy latałem w kosmos – chwalił się astronauta – ale nigdy nie widziałem żadnego anioła”. Neurochirurg ze zdziwienia aż otworzył usta. W końcu odparł: „A ja zoperowałem sporo inteligentnych mózgów, lecz nigdy nie widziałem ani jednej myśli”.
Czas dopadnie nas wszędzie, bo wszystko, co nas otacza, zanurzone jest w tym niespokojnym żywiole.
Czy to nie smutne, że większość ludzi musi zachorować, by zdać sobie sprawę z cudowności życia?
Galaktyki są jak wyspy na oceanie, takie, z którymi nie ma połączeń promowych.