To dziwne, myślała, że gdy przebywa się w samotności, lgnie się do natury: drzew, strumieni, kwiatów, i czuje się, że one nas wyrażają, że stają się nami, że nas znają – i w pewnym sensie – są nami; ma się dla nich taką czułość, jak dla siebie samego (patrzyła na to długie, równe światło). Trzymając druty bezczynnie, patrzyła i patrzyła; w głębi jej umysłu z jeziora istnienia wstawała mgła, jak oblubienica wychodząca naprzeciw ukochanemu