Nie znoszę publicznych awantur, hucznych urodzin obchodzonych w restauracjach, potykania się na ulicy i puszczania bąków przy ludziach, bo wszystko to sprawia, że ludzie nagle przestają robić swoje i gapią się na człowieka przez najdłuższe sekundy w życiu.
[...] człowiek przychodzi na świat bez własnej woli i zostaje tu na jedno życie, z którym musi sobie jakoś poradzić.
A zatem patrzymy na siebie z oddali i kochamy się wzajemnie. Ja daję jej ciepło i życie, a ona daje mi rację bytu.