Jednego się dotąd nauczyłem: każdy człowiek chce, żeby wszystko grało. Nie marzymy o niczym fantastycznym cudownym, ani wyjątkowym. Z radością godzimy się na to, że wszystko gra, bo tyle nam w zupełności wystarcza.
Bogactwo w radości nie zależy od sakiewki, lecz od serca.
Bóg jest dobry, skoro młodym dał urok, wdzięk, zdrowie, przekorę, bunt, nadzieję, optymizm i radość, nam wyrozumiałość, tolerancję i zgodę na ich czasem głupią, lecz konieczną niezależność.
Bóg jest radością. Dlatego przed swój dom wystawił słońce.
Ból i radość leżą razem w jednej łupinie - ich mieszanina jest ludzkim losem.
Choć radość jest krótka, poprzedza ją jeszcze długa nadzieja, a po niej zostaje jeszcze dłuższe wspomnienie.
Czyż to mało znaczy cieszyć się słońcem, radośnie powitać wiosnę, kochać, zamyślić się, związać koniec z końcem?