Pośród dźwięków nocy usłyszała kroki.Choć były odległe i niewyraźne, rozpoznała je od razu.Pobiegła w mrok, pozwalając, by prowadziły ją uszy.Podążała po kamieniach i gałązkach ze chrzęstem jego kroków, które stawały się szybsze i głośniejsze, przechodziły w trucht, a potem w bieg.Goniła te dźwięki, aż w końcu słyszała tylko bicie jego serca, jego oddech i głos- ciepły jak płomień- którym szeptał jej do ucha dokładnie te słowa, które chciała usłyszeć