Gdy pieść ucichła, Perry zamknął oczy. - Twój głos jest tak słodki jak twój zapach - powiedział niskim, cichym głosem. - Zapach fiołków.
Dla tych, których kochamy, potrafimy być najokrutniejsi.
- A ile według ciebie mam lat? - Nie znam się na skamielinach, ale dałabym ci pięćdziesiąt, może sześćdziesiąt tysięcy. - Mam osiemnaście lat.
Miłość to niesforny ptak, którego nikt nie może oswoić.
Ludzie to więcej niż emocje.Mają myśli i powody, by postępować tak, jak postępują.
Uśmiechnął się nieśmiało, zanim pochylił się nad nią. - Są inne rzeczy, które chciałbym robić, gdy jestem z tobą sam na sam. Pora odejść od krawędzi. - Więc je rób.
W pokoju zrobiło się słodko od jej upojnego zapachu, który go opanowywał, stawał się dla niego wszystkim. W końcu to poczuł. Nagłą i głęboką zmianę w sobie. Wieź nie do zerwania, której doświadczył wcześniej tylko raz.