Patrzysz na mnie, patrzysz na mnie z bliska, jeszcze bardziej z bliska, oczy powiększają się, zbliżają do siebie, nakładają jedno na drugie, cyklopi patrzą sobie w oczy łącząc oddechy, usta odnajdują się i łagodnie walczą, gryząc się w wargi, leciutko opierając języki o zęby, igrają wśród tego terenu, gdzie przelewa się tam i z powrotem powietrze pachnące starymi perfumami i ciszą. Wtedy moje ręce zanurzają się w Twoich włosach, pieszczą powoli głąb Twych włosów, podczas gdy całujemy się, jakbyśmy mieli usta pełne kwiatów czy też ryb o szybkich ruchach, o świeżym zapachu.