I wiedziałam, że Haven była w błędzie.
Nie zawsze ktoś kochał bardziej lub mniej.
Kiedy dwoje ludzi naprawdę się kochają, robią to w równym stopniu.
Ironią jest, że kiedy w końcu uświadomiłam sobie całą prawdę o tym, to muszę spędzić całą wieczność w ciemnościach i otchłani myśląc o wszystkim czego mi będzie brakować.
Na wieczność otoczona ciemnością. Oderwana od tego co kocham i od ludzi, których kocham. Nawiedzana przez błędy mojej przeszłości. Wieczne przedstawienie odgrywane przed moimi oczami i szydzące z wyborów, które dokonałam.
Jeśli tylko kierowałabym się sercem, a nie rozumem.