Nigdy nie lubił psów ani dzieci. Były to stworzenia inwazyjne, naruszające jego wolność. Niecierpliwe, wściekłe, wrzeszczące lub szczekające, całkowicie od człowieka zależne, a jednocześnie potrafiące okazać bezgraniczną niewdzięczność.
Z każdym dniem rozumiał coraz lepiej, że ludzie są zdolni. Zdolni do wszystkiego.
Dzisiaj nie smakowało mu nic prócz wódki samej, która była - jak zawsze - niezawodna i przewidywalna.Niczego nie obiecywała prócz chwilowego raju upojenia i długiego piekła kaca.Stawiała sprawę jasno: wystawię ci jutro rachunek tak wysoki, jak wielkie będzie twoje szczęście dzisiaj.
Przychodzi baba do lekarza. A lekarz w Irlandii.