Podciągnęłam się, nie chcąc tracić cię z oczu. Uniosłeś rękę do ust. Rozprostowałeś palce i dmuchnąłeś w moją stronę. Wyglądało to jak przesłany pocałunek. A ja zobaczyłam piasek, który przez chwilę wisiał w powietrzu, zanim opadł na podłogę.
Zobaczyłeś mnie, zanim ja zauważyłam ciebie.
Te niebieskie oczy, tak bardzo niebieskie, lodowato błękitne, patrzyły na mnie, jakbym to ja mogła je rozgrzac. Wiesz, te twoje oczy są piękne, a ich spojrzenie ma dużą siłę.
Wszyscy porządni faceci mają błękitne oczy.
Opowiedziałeś mi keidyś o roślinach [...] które czekają na deszcz, [...] że będą czekać latami, jeśli będzie trzeba, że prawie umrą, zanim znów urosną. Ale jeśli tylko spadną pierwsze krople wody [...] znów będą miały szansę. Pewnego dnia [...] wrócisz, beze mnie, i znów poczujesz deszcz. I tym razem wyrośniesz prosto do słońca. Wiem, że tak się stanie.