- Trzymaj, Jill. - Cory wciskał jej plastikowy kubek z czapą piany - Tak się składa, że jestem przywiązana do moich szarych komórek - wypaliła. Do tego nie potrzebowała pomocy Anioła. - Gdybyś bardziej szanował swoje, może nie oblałbyś biologii.
W życiu wszystko ma swój zmierzch. Tylko noc kończy się świtem
- Katherine - powiedział, wciąż się uśmiechając. - Tak. - Nachyliła się bliżej. - Katherine... - Tak, Damonie? - Idź do diabła.
Stefano (...) naprawdę był wampirem, ale nazywanie go demonem to jakby powiedzieć o Sierotce Marysi, że jest uzbrojona i niebezpieczna
Dziewczyny nie kocha się za jej urodę. Kocha się ją dlatego, że śpiewa pieśń, którą tylko ty rozumiesz...
Większość chłopców jest jak szczenięta. Urocze, o ile znają swoje miejsce, ale do zastąpienia
tak właśnie chce odejść. Wybierając własną drogę... I totalnie wkurzyć wszystkich na sam koniec.