- Damon! Wampir zmrużył oczy, jakby bawiło go coś, czego nikt inny nie zauważył. - Tak, zło wcielone we własnej osobie. Powiedz mi coś, moja ognista furio.
W życiu wszystko ma swój zmierzch. Tylko noc kończy się świtem
- Katherine - powiedział, wciąż się uśmiechając. - Tak. - Nachyliła się bliżej. - Katherine... - Tak, Damonie? - Idź do diabła.
Stefano (...) naprawdę był wampirem, ale nazywanie go demonem to jakby powiedzieć o Sierotce Marysi, że jest uzbrojona i niebezpieczna
Dziewczyny nie kocha się za jej urodę. Kocha się ją dlatego, że śpiewa pieśń, którą tylko ty rozumiesz...
Większość chłopców jest jak szczenięta. Urocze, o ile znają swoje miejsce, ale do zastąpienia
tak właśnie chce odejść. Wybierając własną drogę... I totalnie wkurzyć wszystkich na sam koniec.