To, co się stało, potrafi splamić nasz sentyment do miejsca, tak jak tusz plami białe płótno. Można potem prać i prać, ale i tak nie da się nigdy zapomnieć o tym, co zaszło - czyli "zdarzyło się i wszystkich zasmuciło".
Czasem wystarczy powiedzieć głośno, że się czegoś nienawidzi, i usłyszeć, że ktoś się z nami zgadza, aby poczuć się lepiej nawet w najgorszej sytuacji.
Jedną z najgorszych rzeczy w życiu jest żałowanie. Coś się wydarza, ty robisz nie to, co trzeba, a potem latami żałujesz, że nie zrobiłeś czegoś całkiem innego. Na przykład ja, gdy spaceruję brzegiem morza albo odwiedzam grób przyjaciółki, zawsze myślę o tym dniu, dawno, dawno temu, gdy nie zabrałem latarki w miejsce, gdzie koniecznie trzeba było zabrać latarkę, i skutki tego były tragiczne. Dlaczego ja nie wziąłem latarki? - wyrzucam sobie, chociaż już nic nie można na to poradzić. - Trzeba było wziąć latarkę.
Śmierć kochanej osoby to dziwna rzecz. Wszyscy wiemy, że nasz czas na tym świecie jest ograniczony i w końcu każdy skończy pod tym czy owym białym prześcieradłem, żeby się więcej nie obudzić. A jednak, gdy spotyka to kogoś, kogo znamy, zawsze jesteśmy zaskoczeni.