- Daemon, to nie był zwykły szaleniec. - O to teraz jesteś ekspertem od szurniętych ludzi? - Miesiąc z tobą i odnoszę wrażenie, że mam już doktorat w tej dziedzinie.
Zawsze uważałem, że najpiękniejsi ludzie, naprawdę piękni w środku i na zewnątrz, to tacy, którzy nie są świadomi swojego wpływu.[..] Ci, którzy rozprzestrzeniają swoje piękno, chwalą się, marnują to, co mają. Ich piękno jest ulotne. to tylko skorupa, ukrywająca ciemność i pustkę." (tłum.)
- Jesteś dupkiem. Mówił... ci to ktoś wcześniej? - Och, Kotek, każdego dnia mojego błogosławionego życia.
- Sprawdziłem twojego bloga. - Znowu mnie prześladujesz, jak widzę. Mam zdobyć zakaz zbliżania się? - W twoich snach, Kotek. O, czekaj, już w nich występuję, prawda? - W koszmarach, Daemon. W koszmarach.
Książki były konieczną ucieczką, którą zawsze podejmowałam z radością.
- Od tamtego czasu tylko dźga mnie długopisem. - Pewnie dlatego, że chce cię dźgnąć czymś innym.
Wykrzyczane z gniewem "KATY ANN SWARTZ!" i męski śmiech były tym, co wyciągnęło mnie z satysfakcjonującego, głębokiego snu. [...] Mama stała w drzwiach mojej sypialni ubrana w szlafrok, z rozdziawioną buzią. [...] - Co? - wymamrotałam. Moja twarda poduszka się poruszyła. Spojrzałam w dół i poczułam, jak moje policzki płoną. Daemon był ciągle w moim łóżku. I częściowo na nim leżałam. [...] O mój Boże nie... - To nie to, na co wygląda. - Nie? - Mama założyła ramiona na piersi. [...] Zaczęłam się podnosić, ale ramię Daemona zacieśniło się na tali [...] Miałam ochotę umrzeć na tysiąc sposobów. Odepchnęłam go. Nie dał się. Nieznacznie uchylił powieki. - Mmm, z czym ty masz problem? - Popatrzyłam znacząco na przejście. Zmarszczył brwi, odwrócił głowę i zamarł. - O, wow, niezręczne. - Odchrząknął i puścił moją talię. - Dzień dobry, pani Swartz.