Człowiek nie jest wszak jakimś mocnym i trwałym kształtem [...], jest raczej próbą i stanem przejściowym, jest niczym innym jak wąskim, niebezpiecznym mostem między naturą i duchem. Najgłębsze przeznaczenie popycha go ku duchowi, ku Bogu - najgorętsza tęsknota ciągnie go z powrotem ku naturze, ku matce; między obiema potęgami drżąc lękliwie, balansuje jego życie.
[...] człowiek przychodzi na świat bez własnej woli i zostaje tu na jedno życie, z którym musi sobie jakoś poradzić.
A zatem patrzymy na siebie z oddali i kochamy się wzajemnie. Ja daję jej ciepło i życie, a ona daje mi rację bytu.