Z nastaniem lata robię się smutny. Zdawałoby się, że blask letnich dni, choćby był cierpki, powinien sprawiać przyjemność tym, którzy nie wiedzą, kim są. Ale nie, mnie przyjemności nie sprawia. Zbyt duży jest kontrast pomiędzy kipiącą bujnością zewnętrznego życia a tym, co myślę i czuję (...)
[...] człowiek przychodzi na świat bez własnej woli i zostaje tu na jedno życie, z którym musi sobie jakoś poradzić.
A zatem patrzymy na siebie z oddali i kochamy się wzajemnie. Ja daję jej ciepło i życie, a ona daje mi rację bytu.