Jace przyglądał się im przez chwilę – było coś w patrzeniu na ludzi, którzy nie zdawali sobie z tego sprawy. Przypomniał sobie chwilę, kiedy to zobaczył Clary drugi raz w życiu - po przeciwnej stronie sali w Java Jones. Śmiała się i rozmawiała z Simonem w sposób, w jaki robiła to teraz. Przypomniał sobie nieznaną mu wtedy ściskającą pierś i pozbawiającą tchu zazdrość, jak i uczucie zadowolenia, gdy zostawiła Simona i przyszła z
nim porozmawiać.
[...] człowiek przychodzi na świat bez własnej woli i zostaje tu na jedno życie, z którym musi sobie jakoś poradzić.
A zatem patrzymy na siebie z oddali i kochamy się wzajemnie. Ja daję jej ciepło i życie, a ona daje mi rację bytu.