Drzwi się otworzyły, cegła świsnęła w powietrzu. Postać stojąc w progu uchyliła się, pocisk uderzył w mur. - Mam nadzieje, że kiedy się pobierzemy, nie będziesz mnie tak witać, kiedy wrócę do domu.
A koniec jest początkiem i nową nadzieją...
Apetyt połączony z przekonaniem, że się go zaspokoi, nazywa się nadzieją.
Bo miłość nie zna pór dnia, a nadzieja nie ma końca, a wiara nie zna granic. Tylko wiedza i niewiedza skrępowane są czasem granicami.
Bóg jest dobry, skoro młodym dał urok, wdzięk, zdrowie, przekorę, bunt, nadzieję, optymizm i radość, nam wyrozumiałość, tolerancję i zgodę na ich czasem głupią, lecz konieczną niezależność.
Być grzesznikiem, to nasze nieszczęście, ale być tego świadomym – to nasza nadzieja.
Choć radość jest krótka, poprzedza ją jeszcze długa nadzieja, a po niej zostaje jeszcze dłuższe wspomnienie.