- Jak myślisz, co to za ryba? - zwrócił się Sam do Astrid.
Przyjrzała się bliżej wskazanemu okazowi.
- Zdaje się, że to Pesce niejadalis. - odrzekła.
- Tak? - skrzywił się - Myślisz, że da się zjeść?
Astrid westchnęła teatralnie.
- Pesce niejadalis? Niejadalna? To przecież dowcip. Spróbuj nadążać, to naprawdę łatwe.
Uśmiechnął się.
- Prawdziwy geniusz wiedziałby, że nie załapię. Ergo, nie jesteś prawdziwym geniuszem. Ha, Widzisz, wtrąciłem "ergo".
Posłała mu litościwe spojrzenie.
- Robi wrażenie, Sam. Zwłaszcza u chłopaka, który używa słowa "no" w dwudziestu dwóch różnych znaczeniach.
Sam przystanął, ujął ją za ramię, obrócił w swoją stronę i przyciągnął bliżej.
- No - Szepnął jej do ucha.
- Dobra, dwudziestu trzech. - Poprawiła się. Odepchnęła go. - Muszę zrobić zakupy. Chcesz jeść, czy wolisz.. no?
- No. Zawsze.
Popatrzyła na niego krytycznie.