Ani katolik, ani Polak, ani nikt inny, nie mogą mieć w państwie większych praw, niż ma człowiek.
Ateizm często pokazuje nam, że wierzymy nie w Boga prawdziwego, a w bożka.
Bóg jest Miłością - to znaczy, że Bóg jest tym gniazdem człowieka, w którym czeka na niego oswojone szczęście. Szczęście oswojone to szczęście, które nie ucieka. Jest wieczne.
Broni się wiary przed próbami zamknięcia jej w "zakrystii", a więc w obszarze symbolizującym prywatność. Czy słusznie? Czy na tym polega jej słabość? A może słabość wiary bierze się stąd, że jest ona za mało "prywatna", a za bardzo "publiczna"?