Margrat zastanowiła się, jak to jest, przez całe życie robić to, czego się nie lubi. To jak być martwym, pomyślała, tylko gorzej, bo jest się żywym i trzeba to znosić.
[...] człowiek przychodzi na świat bez własnej woli i zostaje tu na jedno życie, z którym musi sobie jakoś poradzić.
A zatem patrzymy na siebie z oddali i kochamy się wzajemnie. Ja daję jej ciepło i życie, a ona daje mi rację bytu.