- Już cię tu nie ma. – Dymitr puścił go i chłopak
wybiegł z pokoju jeszcze szybciej, niż strażnik się w nim
znalazł.
Przyszła kolej na mnie. Dymitr obrócił się z
niebezpiecznym błyskiem w oku. Nie powiedział ani słowa,
ale jego gniewne spojrzenie krzyczało głośno i wyraźnie.