W naszych pocałunkach było coś pięknego, coś delikatnego i dobrego, i to wystarczyło. Im częściej to robiłem, tym lepiej zdawałem sobie sprawę, że Jamie była przez całe swoje życie źle rozumiana, nie tylko przez mnie, ale przez wszystkich.
[...] człowiek przychodzi na świat bez własnej woli i zostaje tu na jedno życie, z którym musi sobie jakoś poradzić.
A zatem patrzymy na siebie z oddali i kochamy się wzajemnie. Ja daję jej ciepło i życie, a ona daje mi rację bytu.