Jego pocałunek jest jak snuta szeptem opowieść, a smakuje solą i winem. Nie ma między nami ani chwili zawahania, nie musimy się uczyć siebie od nowa, nie musimy dopasowywać po tej długiej nieobecności; nasze ciała poruszają się same, kierowane nieomylną pamięcią. On wypisuje moje imie na mojej szyi. Przytula mnie tak mocno, tak ściśle, że blizny po dawnych zastarzałych ranach kurczą się i rozpływają, łączą zamiast dzielić.