Nienawidzę świata i ludzi i z tego powodu mam zamiar napisać druzgocącą krytykę życia. Wiem: nikt dla mnie nie uczyni miejsca. Zostawiam wszystko. Uczę się porzucać. Studiuję okrucieństwo. Stygnę. Jestem zdruzgotany, jestem wypalony, wiele, bardzo wiele jest we mnie zniszczonego. Ratuję, co się jeszcze nie spaliło. Piszę i ćwiczę pamięć. Tych, co znam, zmuszam do wiecznego ruchu w mojej głowie. Nie liczę, że ktokolwiek da mi ukojenie. Jest inaczej.
[...] człowiek przychodzi na świat bez własnej woli i zostaje tu na jedno życie, z którym musi sobie jakoś poradzić.
A zatem patrzymy na siebie z oddali i kochamy się wzajemnie. Ja daję jej ciepło i życie, a ona daje mi rację bytu.