Coś mam w środku spierdolone. Na amen.
Z uniesień pozostało mi uniesienie brwi, ze wzruszeń - wzruszenie ramion.
Jest nam dobrze, /Chyba dobrze./Chyba nam.
Chciałem umrzeć, a nie udało mi się nawet zasnąć.
Nazywam się Jacek Podsiadło. Mam 26 lat. Kiedy byłem małym chłopcem, marzyłem o takiej dziewczynie jak ty. I później, latami. Próbowałem zmusić parę kobiet, by były tobą. Chciałbym cię bliżej poznać. Zobaczyć, co nosisz pod skórą. (...) I wybacz mi moje wynurzenia. Spróbuję stworzyć nowy kierunek w poezji. Bo wstydzę się niezdarności, z jaką mówię o tobie. (...) Kwiaty precyzyjnie rozkładają swoje płatki (...). A ja nie mam śmiałości ich zrywać. Mam 26 lat. Nazywam się Jacek Podsiadło. Chciałbym cię bliżej poznać. Piękno zawsze mnie onieśmielało."
Los upodabnia nas do tych, którymi gardzimy.