Jeśli książka na ciebie nie oddziałuje, nawet w najmniejszym stopniu, to nie czytasz odpowiedniej książki.
- Nie jesteś w moim typie, tak jak ja nie jestem w twoim. Dlatego do siebie pasujemy... Różnimy się od siebie, a jednocześnie jesteśmy tacy sami. Powiedziałaś mi kiedyś, że wyzwalam w tobie to, co najgorsze. Cóż, ty wyzwalasz we mnie to, co najlepsze. Wiem, że ty też to czujesz, Tesso. Fakt, nie umawiałem się na randki, dopóki cię nie spotkałem. Ty sprawiasz, że tego chcę, chcę być lepszy. Chcę, żebyś myślała, że jestem ciebie wart. Chcę, żebyś mnie pragnęła, tak jak ja pragnę ciebie. Chcę się z tobą kłócić, nawet możemy wrzeszczeć na siebie nawzajem, dopóki jedno z nas nie przyzna, że się myli. Chcę się z tobą śmiać i słuchać twoich wykładów na temat klasyki powieści. Chcę... Potrzebuję cię. Wiem, że czasami bywam okrutny... cóż, właściwie zawsze taki jestem, ale to dlatego, że nie wiem, jaki mogę być. - Jego głos jest już tylko szeptem, oczy ma rozbiegane. - Zachowywałem się tak przez długi czas i nigdy nie chciałem być inny. Aż do teraz, do spotkania z tobą.
- To, że nie potrafi cię kochać tak, jak ty chcesz, nie znaczy, że nie kocha się ze wszystkich sił - mówi.
Najlepsze w czytaniu jest to, że uciekasz ze swojego życia, możesz przeżyć setki, a nawet tysiące innych żyć.
- Ja... Tessa, ja... - Ty co? Ty co, Hardin? - krzyczę jeszcze głośniej. - Ja... ja cię kocham! Nagle całe powietrze ucieka z moich płuc. Molly wydaje taki dźwięk, jakby się miała udławić. Steph wygląda tak, jakby zobaczyła ducha. Przez chwilę wszyscy po prostu stoją, jakby minęli nas obcy i jakoś nas unieruchomili.
- [...] Kocham cię. - Jego słowa działają na mnie tak samo mocno jak za pierwszym i za dwudziestym razem. - Ja ciebie też - mówię, a on marszczy brwi. - Nie mów: też. - Co? Dlaczego? - [...] - Nie wiem... To brzmi tak, jakbyś się tylko ze mną zgadzała. - [...] - Kocham cię - deklaruję, a on podnosi wzrok. Jego oczy łagodnieją, gdy delikatnie przyciska wargi do moich.