No cóż, można było zrobić tylko jedno. Zachować się odpowiedzialnie i dojrzale. Czyli ukryć dowody.
- Do diabła! Co ci się stało? - spytał, przyglądając się śladom po oparzeniach na jego ciele. - Drobne nieporozumienie między mną i czarownikiem. - Jakie nieporozumienie? - Uważał, że powinienem być martwy, a ja się z nim nie zgodziłem.
(...) marzenia i rzeczywistość nie zawsze oznaczają to samo.
- Ho, ho ! Nie sądziłem, że zobaczę cię na kolanach, kochanie. Cóż za intrygująca pozycja, przywołuje na myśl najróżniejsze urocze możliwości.
Albo testosteron w tym pokoju się obniży, albo pokaże wam obu, co się dzieje, gdy estrogen zostanie spuszczony ze smyczy.
- Jeśli zamierzałeś zmęczyć mnie spacerem przy świetle księżyca, to obawiam się, że ci się nie uda - powiedziała drżącym z napięcia głosem. Dante odwrócił się do niej i posłał jej swój słynny uśmiech. - Wstydź się, kochanie. Czy może być coś bardziej romantycznego niż łagodna nocna bryza... - Lekko zalatująca fabrycznym smrodem. - Albo wycieczka na łono natury. - Wśród kującego i drapiącego zielska, od którego dostanę paskudniej wysypki. - Ale przynajmniej musisz przyznać, że nidgy nie miałaś bardziej przystojnego, czarującego i seksownego towarzysza. Cóż, tu ją miał, przyznała w duchu. Nawet w najdzikszych fantazjach nie wyobrażała sobie, że gdzieś na świecie może istnieć tak przystojny mężczyzna. - Może i tak - burknęła. - Ale zwykle na randkach nie spotykałam się ze stadami demonów, potworów i zombie. Uniósł kpiąco brwi. - Idioci. Najwyraźniej nie doceniają uroku prawdziwej przygody.